Małe Ciche wybraliśmy na zimowy odpoczynek ponownie po 5 latach. Tym razem zaraz po Sylwestrze, a nie w terminie szkolnych ferii. Jedynym warunkiem, była zmiana kwatery - czy dobrze na tym wyszliśmy? Zapraszam na relację 😉
Droga
Jak zwykle dojazd zakopianką nie należy do najprzyjemniejszych, ale tym razem zmieściliśmy się razem z postojami i tankowaniem w 6h, wiec super 😍
Miejscowość
Nazwa Małe Ciche jest bardzo adekwatna do miejscowości 😀 Ukryta wśród lasów, za dala od dużego miasta, jest idealna na odpoczynek latem i zimą.
Jedynie na długi weekend, zjechało tylu turystów, że nawet miejscowi łapali się za głowy, a korek ciągnął się przez całą miejscowość
Niestety, miało to również przełożenie na korki pod wyciągiem
Wzdłuż głównej ulicy, najbliżej stoku, odwiedziliśmy 2 restauracje: Karczma pod Groniem i Pizzerię Andreo. W karczmie, bardzo niemrawa obsługa, jedzenie średnie, a ceny nie niskie.
W pizzerii ceny znośne, a jedzenie naprawdę dobre. Raz tylko zaliczyli wpadkę, kiedy wszyscy przy naszym stoliku już zjedli, a ja nadal nie dostałam swojego dania
Atrakcje
- na Tarasówkę
- drogą prowadzącą przez stok narciarki i dalej do drogi Balzera prowadzącej na Rusinowa Polanę. Niestety w pewnym momencie trasa zmienia się w ulicę, a ja nie miałam ochoty wędrować między samochodami, 😕 więc zawróciłam
Zakwaterowanie
Niestety budynek jest mega akustyczny, słychać rozmowy na schodach, słuchać wodę w rurach, słychać wodę spływającą ze spłuczki i przysłowiowe "ziewnięcie" w pokoju obok.
Także, każdy musi sam ocenić plusy nad minusami 😎 Nie zapieram się, że nie wrócę, bo zachęcają mnie widoki i bliskość stoku, ale jeśli, to na pewno ze swoim prześcieradłem 😆