środa, 31 lipca 2013

Wakacje 2013 - cz. 1 Słowenia (10-13 lipca) - dzień 2

Kolejny dzień przeznaczamy w całości na odkrywanie pięknej Słowenii.
Dzień wita nas ciepłym słonkiem, wiec pakujemy się do autka i kierujemy do wąwozu Vintgar. Wyjeżdżamy w kierunku Podhom/Zasip, to jakieś 4-5 km z Bledu. Drogowskazy umieszczone na drewnianych tablicach wskazują kierunek jazdy, ale wielokrotnie mam wrażenie, że właśnie wjeżdżamy komuś do zagrody.

Im bliżej wąwozu tym droga jest gorsza; wąska i z dziurami.

Szczęśliwie dojeżdżamy na parking, gdzie młody chłopak kieruje ruchem. Inna osoba na leżaku z kajetem w ręku, chyba liczy samochody. Wyjmuję portfel, a młody człowiek mnie informuje, że parking jest free. Super, idziemy wiec do kasy biletowej i kupujemy wejściówki.
Wąwóz o długości ok 11600 m., można pokonać w około godzinę, mając czas na robienie dużej ilości zdjęć. Miejsce jest absolutnie fantastyczne. Drewniane kładki i pomosty prowadzą nad spieniona wodą i głośnymi wodospadami. 
 Czystość wody nie pozostawia nic do życzenia.
Trasa przechodzi z jednej, na drugą stronę rzeki.

Przechodzimy pod wysokim wiaduktem kolejowym i już za chwilę jesteśmy na końcu wąwozu.Można tutaj usiąść na drewnianych ławach przy drewnianej budce typu bufet, w którym jest możliwość kupienia pocztówek, kawy i herbaty, zapiekanki albo loda.


















Zejścia do pięknego wodospadu Šum należy szukać zaraz za bufetem.
Wracamy tą samą drogo, co przyszliśmy. Ale droga wcale nie jest nudna, bo wąwóz  w przeciwnym kierunku wygląda zupełnie inaczej. Trasę do parkingu pokonujemy w jakieś 30-40 minut,oczywiście robiąc całą masę zdjęć.


Jedziemy dalej w kierunku Jeziora Bohinjsko z zamiarem wjazdu na Vogel. Mijamy Ribcev Laz i jedziemy w kierunku Ukanc, gdzie pod dolną stacją kolejki parkujemy autko. Parking nie jest wielki, za to bezpłatny. Patrząc w górę - chmury i mgła. Nie zachęca do wydania eurasków i wjazdu na górę. No ale w sumie po to tu przyjechaliśmy, żeby wjechać na szczyt. Kupujemy bilety, a że kolejki do wjazdu nie ma, wiec szybko nastaje czas odjazdu wagonika.
Niżej widoki cą bardziej wyraźne. Im wyżej tym więcej mgły.














Na górze jednak nie jest tak tragicznie, jak to wyglądało z dołu.















A podczas jady w dół, jest już zupełnie dobra widoczność















Coraz częściej na niebie pojawia się słoneczko, więc jedziemy do miejscowości Ribcev Laz nad jezioro Bohnijskie, które strzeże dumny słoweński zlatorog, ustawiony na kamiennym postumencie.
Nie będę tutaj przytaczać legendy o władcy Doliny Triglavskich Jezer, którą można znaleźć w necie.
Parkowanie na ulicy wzdłuż jeziora jest płatne.

Nad jeziorem wznosi się kościół pod wezwaniem Jana Chrzciciela, w którym napotkamy XV gotyckie freski ścienne. Kościółek uważany jest za jeden z najcenniejszych zabytków Słowenii. Romańska nawa i wieża pochodzą z przełomu XIII i XIV wieku.
Ribcev Laz wydaje się być małą, cichą i spokojną miejscowością. Dwie godziny spędzone nad jeziorem, w otoczeniu gór całkowicie nas zrelaksowały i wyciszyły.
Żal odjeżdżać :(
To nasz drugi, krótki pobyt w Słowenii i kolejny raz czuję niedostatek. Jeszcze tu wrócimy!



wtorek, 30 lipca 2013

Wakacje 2013 - cz. 1 Słowenia (10-13 lipca) - dzień 1

1076 kilometrowa podróż z Warszawy do miejscowości Bodesce w Słowenii gdzie mamy wynajęty dom, minęła całkiem sprawnie.

Czechy, Austria i jeszcze tylko płatny tunel Karawankentunnel między Austrią i Słowenia i jak to piszą w przewodnikach jesteśmy po "słonecznej stronie Alp" :) Uwaga tunel stanowi granicę między Austrią a Słowenią i jest płatny.
Dom i właściciele są nam znani z poprzedniego pobytu. Swoją drogą gospodarze BARDZO sympatyczni i przyjaźni. Dom również wygodny, czysty i przytulny - idealny dla 6-8 osób. Bardzo polecam

 Do centrum Bledu prowadzi mało uczęszczana droga, z której widać zamek w Bled i ośnieżone szczyty Alp
Pierwszego dnia pobytu w Słowenii wyruszamy na podbój .....Włoch :)
po drodze mamy wspaniałe widoki na Alpy Julijskie


w miejscowości Camporosso - troszkę się zakręciliśmy na rondzie, ale  po delikatnym błądzeniu trafiliśmy na parking kolejki- oczywiście bezpłatny. Wjazd kolejką na Monte Lussari trwa kilka minut, a widok z górnej stacji kolejki zapiera dech w piersi! Nie wiem co piękniejsze - widok na sanktuarium











czy na Alpy Julijskie

Widok z góry na miasteczko Camporosso, z którego wyrusza kolejka















W sanktuarium czczona jest figurka Matki Bożej z Dzieciątkiem, a pielgrzymom proponowana jest specjalna modlitwa za Europę jako chrześcijańską wspólnotę narodów. Dzieje sanktuarium sięgają XIV w. W sanktuarium maryjnym Monte Lussari od 30 lat gromadzą się tradycyjne pielgrzymki Trzech Narodów Włoch, Słowenii i Austrii. Inicjatywa zrodziła dla zaakcentowania duchowej jedności ponad historycznymi konfliktami dzielącymi ludy germańskie słowiańskie i romańskie w tej części Europy, zwłaszcza w kontekście istnienia żelaznej kurtyny.


W środku nie można robić zdjęć, o czym przeczytałam po fakcie















Chwila relaksu na tarasie ze wspaniałym widokiem na góry i najpyszniejszą kawą na świecie.

Niestety czas opuścić ten rajski zakątek. Jeszcze ostatni rzut obiektywu na Sanktuarium

załapaliśmy się również na śnieżną scenerię :)
i zjeżdżamy na dół

Wracamy do Słowenii i jedziemy zdobyć mamucią skocznię narciarską "Velikanka", położoną w dolinie Planica. 
Wkoło skoczni planuje wielki plac budowy, wiec mamy obawy, czy nie uda się wejść na górę.  Z daleka jednak widać, że pojedyncze osoby chodzą po skoczni, wiec i my podejmujemy próbę wdrapania się na górę.

W połowie skoczni jednak wracamy, bo zaczyna błyskać się coraz bliżej i grzmieć coraz głośniej.
Pakujemy się do autka i kierujemy się do miejscowości Zirovnica, gdzie jak doczytałam w internecie jest sklep z miodami i nalewkami z miodu. Jako wskazówkę miałam tylko zdjęcie jednej ściany sklepu.
To właśnie ściana widoczna z ulicy.
Tak naprawdę, mimo, że tam byłam, nadal nie umiem podać namiarów na ten sklep. Po trosze dlatego, że lało tak konkretnie, że nie było świata widać. W każdym razie wjeżdżając do centrum Żirovnicy od strony Vrba, sklep znajduje się po lewej stronie. Nie ma żadnych oznaczeń, albo ja ich nie zauważyłam. Skręcając w lewo na mini parking, na przeciwko sklepiku znajduje się jakaś knajpa/restauracja. Sklepik był zamknięty ale miejscowi szybko zawiadomili właścicieli o przyjezdnych chętnych na kupno miodówki.

Pod wieczór przestaje padać, więc z przyjemnością idziemy na spacer do Bledu.
Widok z zamku

A tu już widok na zamek od strony jeziora. Zamek jest jakby wczepiony w stromą skałę na wysokości 130 metrów.




Według zapisów historycznych zamek w Bled jest najstarszym zamkiem w Słowenii. Pierwszy zapis sięga 1011 roku.

Bajeczną wysepkę Otok Bled - jedyną naturalną w Słowenii - podziwiamy tylko z lądu.



Będąc w Słowenii, obowiązkowo trzeba zobaczyć Bled! Jest bardzo malowniczy Polecam! :)