niedziela, 7 października 2018

Pensjonat Orawski Dwór w Zubrzycy Górnej

Szukałam noclegu najbliżej początku szlaku na Babią Górę, a jednocześnie nie za daleko od Nowego Targu - no i znalazłam - Pensjonat Orawski Dwór w Zubrzycy Górnej.
Piękna górska chata z klimatem i z niepowtarzalnym widokiem na Babią Górę, Tatry, Gorce i Policę.

















Otrzymaliśmy duże 2 pokojowe studio z olbrzymim tarasem, po którym można się było ganiać.


Ale tak naprawdę to zaczarował mnie widok na Tatry 😍😍😍 Jeszcze tylko ciut lepsza przejrzystość i mogłabym nie schodzić z tarasu

Rozległy teren wkoło pensjonatu został świetnie zaadoptowany na plac zabaw dla dzieci, boiska sportowe i parking, ale także chatę grillową, tężnię solankową oraz zewnętrzne SPA i stoliki restauracyjne.

















We wewnątrz, również niczego nie brakuje. W pensjonacie znajdziemy spory basen i basenik dla dzieci ze zjeżdżalnią. Do tego sauny i jacuzzi - w pakiecie wliczone w cenę pobytu.
















Śniadania w formie bufetu - bardzo dobre i każdy znajdzie coś dla siebie. Niestety jestem trochę zawiedziona obiadami -  jak dla mnie zbyt dużo frytury. Pierogi bardzo dobre - ręcznie robione na miejscu (podpatrzone przez okienko 😉 ) Fajny pomysł z możliwością dużo wcześniejszego zjedzenia zupy, a dopiero potem drugiego dania.

Generalnie pensjonat polecam, jak dla mnie fantastyczny jesienny relaks 😎


sobota, 6 października 2018

Korona Gór Polski - Beskid Żywiecki - Babia Góra

Od rana słychać, silne podmuchy wiatru. Przez chwile się nawet wahaliśmy nad wejściem na szczyt, no ale przecież po to jechałam tu tyle kilometrów. Idziemy. Od bardzo dawna chciałam zobaczyć słynny wschód słońca na babiej. Ale na pierwszy raz, to jednak za dnia sprawdzę, czym ta dróżka pachnie J 

Po dojechaniu na przełęcz Krowiarki, zobaczyliśmy przepełnione parkingi i morze aut parkujących na poboczu. Chciał nie chciał, też zostawiamy auto na poboczu, przecież w kieszeń go nie weźmiemy. 

W budce koło wejścia do parku kupiliśmy bilety wstępu (5 zł) i jak niespodzianka! Zamiast wydruku z kasy dostaję piękną pocztówkę Babiej z pieczątką. Super pomysł J

Niebieskim szlakiem ruszyliśmy w kierunku schroniska Markowe Szczawiny.

Dróżka bardzo przyjemna, ledwie wznosiła się w górę. Tylko ten szalejący wicher, przez który wzmagał się mój strach, przed łamiącymi drzewami. Początkowo, chcieliśmy wejść na wierzchołek Percią Akademicką, jednak wiatr i brak rękawiczek, nieco osłabiły nasze chęci przed wdrapywaniem się po łańcuchach.


W schronisku jak i przy stolikach przed nim, mrowie ludzi.
Chwila posiadówki przy grzańcu i wiatr mocno nas wychłodził, wiec czym prędzej ruszyliśmy dalej na Przełęcz Brona. Po wyjściu ponad granicę lasu, podmuchy wiatru stały się naprawdę silne. A ludzie schodzący z Babiej, mówili, że w końcu wiatr zelżał. Z przerażeniem myślałam, co tam się będzie działo na szczycie?



Jeszcze tylko kilka schodków do przełęczy ;)
No i działo się. Chuchrem nie jestem, a porywy wiatru dosłownie spychały mnie ze ścieżki. Żeby wejść na szczyt, musiałam stoczyć bardzo nierówna walkę z zawieruchą. Prawie wszyscy szli na czworaka, trzymając się skał. Dobrze, że zrezygnowaliśmy z tego wejścia po łańcuchach.





Ostatnia prosta pod górę :)
Na szczycie spędziliśmy absolutne minimum czasu konieczne na wykonanie pamiątkowego zdjęcia i oto kolejny szczyt KGP jest mój.



Czym prędzej oddaliliśmy się od szczytu, byle do granicy lasu. Przeszliśmy przez wierzchołek o wdzięcznej nazwie Gówniak (1617 m n.p.m.)


Moja pierwsza śnieżna kula tej jesienni :)















Doszliśmy do Sokolicy (1367 m n.p.m.), gdzie podobno grasują żmije J
Ale to stąd jest widok, który śnił mi się po nocach. Niestety jestem o niewłaściwej porze i zdjęcia nie są takie, jak je sobie wyobraziłam. Następnym razem się poprawię, a tym czasem pasmo Babiej w całej krasie.
Nie zatrzymujemy się na dłużej, by jak najszybciej znaleźć się w lesie, gdzie w końcu wietrzysko przestało chłostać. Droga w dół była bardzo monotonna i uciążliwa dla stawów kolanowych i za żadne skarby nie chciałabym jej pokonywać pod górę.


Wracając do auta, wzdłuż zaparkowanych przy drodze aut zauważyłam karteczki włożone za wycieraczkę. Mogłam się tylko domyślać co to jest i niestety się nie pomyliłam. Wezwanie na komendę w Nowym Targu ws. wykroczenia. Rozumiem, że policja musi się wykazać, ale co miałabym zrobić z tym autem, jak parkingi były zapełnione na full? A komunikacji miejskiej nie widziałam.

PS. Odwiedził mnie dzielnicowy z pouczeniem ws. parkowania w woj. małopolskim 😃 Tym razem się upiekło 😁😁😁

piątek, 5 października 2018

Korona Gór Polski - Gorce - Turbacz

Oglądając prognozy pogody i spoglądając na te panujące za oknem, postanowiłam, że muszę gdzieś wyjechać. Gdziekolwiek byle w Góry 😄
A ponieważ obiecałam sobie, że moje wejścia na Koronę Gór Polski odbędą się właśnie w pięknych okolicznościach, to jedziemy. Tuż przed g. 13:00 meldujemy się na Długiej Polanie w Nowym Targu. Parking raczej pusty.

Bylibyśmy wcześniej, ale chwilę przed Klikuszową staliśmy dokładnie godzinę w 4 km korku. A wszystko przez ruch wahadłowy, który odbywał się na długości 600 m! No nic szybka zmiana obuwia i za zielonym kolorem idziemy w górę.
Początek szlaku szybko podnosi mi ciśnienie i herz-klekot. Jest kamieniście i dość stromo.

Oj w tym momencie myślę sobie, że 'pani biurwa za biurka' to za daleko nie dojdzie, jeśli tak ma wyglądać ten spacer.

Na szczęście po kilkunastu minutach szlak się wypłaszacza i spokojnie można maszerować bez odpoczynku do samego schroniska.

No, ale kto by się nie skusił na herbatkę z takim widokiem. Latem w budce po lewej sprzedawane są lody i zimne piwko, a przynajmniej tak głosi napis 😃









Niechętnie, ale idziemy dalej, bo czekają wieczorne atrakcje w pensjonacie, a przed nami jeszcze szmat drogi do przebycia.



W końcu po 2 godzinach marszu dochodzimy do schroniska. Ceny trochę bandyckie, jak w większości schronisk, ale na pifko zasłużyłam.


Ze schroniska na szczyt idzie się tylko 10 min. Panorama, jaką można podziwiać że szczytu w sumie, towarzyszyła nam całą drogę, wiec szybkie zdjęcie i kolejny pagórek dodany do mojej kolekcji KGP.















Schodziliśmy tą samą ścieżką podziwiając widoki i chaty, jakie można tu wynająć. Ciekawe, czy gospodarze dowożą tu swoich gości terenówkami, czy trzeba się wdrapywać z tobołami 😅 Jeśli ktoś korzystał i wie, to proszę o komentarz.





Na całej długości drogi, trzeba było ciągle omijać dość paskudne błocko

Po niewiele ponad 4 godzinach wróciliśmy do autka i bocznymi dróżkami dojechaliśmy do pensjonatu