niedziela, 10 kwietnia 2022

Cypr - Jeep Safari Acamas + Łaźnie Adonisa

Pierwszego dnia zafundowaliśmy sobie 5,5 km spacer wzdłuż wybrzeża do Cyprus Tours. Biuro prowadzi miła Polka, z którą nawiązałam kontakt jeszcze przed przylotem. Nie mieliśmy w planach wypożyczania auta, dlatego byliśmy zdecydowani na jedną wycieczkę JEEP SAFARI ACAMAS + ŁAŹNIE ADONISA.

O umówionej godzinie spod McDonalda zabrał nas kierowca jeepa. Ostatecznie w aucie było nas 8 osób. Pierwszy przystanek był przy morskich jaskiniach niedaleko miejscowości Peja. 


Mieliśmy też zobaczyć w tej okolicy wrak statku, ale kierowca zajęty 2 Niemkami z boku, chyba o tym zapomniał.

Z wysokiego klifu mogliśmy zobaczyć Zatokę Lara miejsce lęgu żółwi. Przez cypryjskie bezdroża kierowca gnał jak szalony popisując się przed Niemkami. 




Oddalając się nieco od wybrzeża dojechaliśmy na obszerny o parking wąwozu AVACAS. 

Tu był przewidziany 40 minutowy spacer. Ścieżka nie jest wymagająca i początkowo jestem nieco zawiedziona ale wąwozem. Ale potem widoki stają się coraz piękniejsze. 



Niestety grupa z kilku jeepów jest zbita w jedną, wiec szansa na zrobienie zdjęcia bez człowieka jest praktycznie niemożliwa. Oj zdecydowanie odwykłam od takich zorganizowanych wycieczek 😟













Dalej pognaliśmy (dosłownie) po górskich wybojach przez półwysep Acamas do wioski LASY AKAMAS, gdzie był króciutki postój na kawę czy piwko.










Następnie przeprawiliśmy się na drugą stronę półwyspu, mijając po drodze rybacką wioskę LATCHI.






Naszym celem była błękitna laguna, gdzie mieliśmy ok 45 min na kąpiele i zdjęcia. Zejście na plażę jest dość strome i dla osób starszych czy dzieci może być problematyczne. Sama plaża wąziutka z mnóstwem głazów i mocno zatłoczona. Czas szybko minął i od nowa trzeba się było wdrapywać do jeepa.






Kolejnym przystankiem była wizyta w łaźniach Afrodyty. Nie wiem czego oczekiwałam, ale zdecydowanie nie dziury wypełnionej wodą i porośniętej krzakami 😊  Cała wizyta na terenie łaźni max 5 min. Wraz z przejściem po ala ogrodem botanicznym, w którym królowała żółta trawa. Ale opis miejsca, naprawdę może skusić: „Łaźnie Afrodyty, w której struga lodowatej wody wypływająca spod skały tworzy niewielką, naturalną sadzawkę, gdzie przed wiekami Akamas ujrzał kąpiącą się Afrodytę.”













W pobliskiej restauracji Baths Of Aphrodite mogliśmy zjeść lunch dodatkowo płatny lub podziwiać widoki. Oczywiście skusiliśmy się na żarełko i nie żałujemy. Było smacznie z pięknymi widokami na morze i okolicę. Dziwna jest jedynie obsługa w tym miejscu – kelnerka nie miała czym zapisać zamówienia, potem dania przyniósł ktoś inny, a płaciliśmy jeszcze innej osobie. Przedziwne 😎



Ostatnim punktem wycieczki były łaźnie ADONISA. Zaraz za kasami weszliśmy do obszernej sali - muzeum. Dalej wychodzi się na maleńki tarasik, skąd schodami można iść w górę do ogrodu, lub na dół w stronę wody. Najpierw obejrzałam ogród. Co prawda ogrodem bym tego nie nazwała co najwyżej parkiem. Generalnie teren jest zaniedbany i zarośnięty. Kilka kontrowersyjnych figurek i tyle. 













Na dole jest chyba największa atrakcja tego miejsca – mianowicie konar wiszący na powierzchnią zbiornika, z którego można skoczyć do lodowatej wody. Śmiałków do skakania była cała kolejka. A potem wszyscy solidarnie telepali sią na powierzchni 😊 W sieci są piękne fotki dziewczyn rozciągniętych na konarze, ale to chyba przed otwarciem atrakcji albo bardzo poza sezonem.












Powrót do Pafos był już bez atrakcji i niespodzianek. Zdążyłam jeszcze na ostatni zachód słońca 😍





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz