Hotel bez rewelacji - najważniejsze, że są łóżka (całkiem wygodne) i łazienkę w pokoju, no i na czym mi zależało - ma super lokalizacje tylko 2,5 km od centrum.
Z okien widać berlińskie metro i Potsdamer Platz, Natychmiast po zameldowaniu rzucamy bagaże i ruszamy w miasto.
Najpierw na Stresemannstraße jemy obiad - nic specjalnego, wiec nawet nie zapamiętałam nazwy knajpy. Prowadzona przez turków, lub innych ciemnoskórych, nieuznających kobiet.
W knajpie zorientowałam się, że zamówioną wizytę w Reichstagu mamy jednak na kolejny dzień na godz. 21:00, a nie na dzisiaj. Jak mogłam przeoczyć termin??? To pewnie przez to, że aby wejść do siedziby niemieckiego parlamentu, niezbędna jest wcześniejsza rezerwacja wizyty. W tym celu należy wejść na ich stronę i podać 3 wybrane przez siebie terminy. Tu widać coś źle kliknęłam i poszła rezerwacja na niedzielę, zamiast na sobotę. Postanawiamy jednak zobaczyć kawałek Berlina w świetle ulicznych latarni.
Wita nas Potsdamer Platz,
a następnie Holocausto Judio, pomnik pamięci pomordowanych Żydów.
Kilka kroków dalej stoi pięknie oświetlona Brama Brandenburska
Nowocześnie oświetlone karoce czekają na klientów
Wracając w stronę Potsdamer Platz, napotykamy historyczny kawałek muru berlińskiego, dodatkowo wzbogacony o zdjęcia i informacje z tamtych czasów.
Przez cały Berlin jest wytyczony szlak brukowaną kostką, którędy przebiegał mur berliński.
Ciężko wyobrazić sobie życie po którejkolwiek stronie muru. Szczątki muru, zdjęcia z zasiekami, i sama ścieżka robią piorunujące wrażenie.
Cieszę się że dożyłam czasów, kiedy nie jestem więziona za murem i mogę się swobodnie poruszać po świecie.
Za nami kawał trudnej historii, a przed nami Potsdamer Platz, na którym już działa jarmark bożonarodzeniowy wraz z atrakcjami jak ta na fotce niżej
Jak obliczyłam na googlemaps tego dnia, wieczorkiem zrobiliśmy jeszcze 5,6 km do bramy i z powrotem. W sumie mamy prawie 16 km w nogach
A w niedzielę rano od nowa ruszamy w miasto.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz