wtorek, 30 kwietnia 2013

Majówka 2013 r. Niemcy - Ruppertsklamm, zamek Eltz i Cochem

Ruppertsklamm w Lahnstein to ok. 2 km kanion





W niektórych miejscach szlak jest zabezpieczony linami i łańcuchami. Droga wiedzie mostkami i kładkami.


Zielono mi :)


i przyjemnie!!!






 






Dość szybko udało nam się dojść do końca, wiec zmiana obuwia i w dalsza drogę.
















Kolejnym punktem jest zamek Eltz.














Od parkingu jest kawałek drogi do przejścia pod zamek, ale widok jaki za chwilę się nam ukaże wynagradza wszelkie trudy.

Zamek położony na 70 metrowej skale wygląda bajkowo.















W swojej historii zamek nigdy nie został poważnie zniszczony czy splądrowany. Co ciekawe średniowieczny wygląd zamku został zachowany do dziś.
















Dzięki malowniczej architekturze i położeniu twierdza uznana jest za jedną z najważniejszych atrakcji turystycznych Nadrenii.
W części zamku jest urządzone muzeum, ale nie wchodziliśmy do środka. Wypiliśmy tylko pifko na zamkowym dziedzińcu




















Na koniec odwiedzamy zamek Cochem.





Wspinając się do zamku oglądamy coraz ładniejszą panoramę doliny Mozeli.


Wejście do środka















Zamek położony na 100 metrowym wzgórzu góruje nas rzeką Mozelą.
























Zamek można zobaczyć tylko z przewodnikiem. Podczas 45 min. zwiedzania zobaczyliśmy m.in. dziedziniec z głęboką na 50 m studnią,


Jadalnię, Salę Rycerską








W wielowiekowej historii, nie było wojny, podczas której zamek Cochem nie byłby spalony, zburzony czy zbombardowany.

































Strażnik zamku nad Mozelą. :)

 Pora wracać, więc ostatni rzut migawki


poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Majówka 2013 r. Niemcy - Opactwo Cystersów Kamp.

Pogoda nadal pod psem. Dziś wybór wycieczki padł na Opactwo Cystersów Kamp.


Klasztor znany jest ze swych tarasowych ogrodów.







Poza tym  niewiele jest do zobaczenia.

Jako, że miał być shopping kierujemy się do Holandii do domu handlowego "Dwóch braci" .

niedziela, 28 kwietnia 2013

Majówka 2013 r. Niemcy - Dinat

Zachciało się nam na majówkę. Zachciało nam się zakupów w Niemczech.  Co wiec zrobiliśmy? Zapakowaliśmy się autko i czym prędzej autostradą wprost pod drzwi naszych dobrych znajomych mieszkających pod Dusseldorfem. Wyjeżdżaliśmy ok. 6 rano i termometr wskazywał 15 stopni. Koło Poznania było już 7 stopni, a jak mijaliśmy Berlin już tylko 3 stopnie :(  Im dalej na zachód było widać wzrost temperatury, ale bez szału. Do tego co chwila siąpi coś z nieba.  Buuu co za majówka się szykuje :(

No ale nie po to przyjechaliśmy, żeby siedzieć w domu. Ruszamy więc do Belgii do miejscowości Dinat.

Wjazd do miasta jest "zagrodzony" olbrzymią skałą, rozdzieloną na dwie części wąską szczeliną. Między skałami biegnie droga do centrum

Miejsce jest znane z jako rodzinne miasto wynalazcy saksofonu, dlatego też, saksofon jest symbolem miejscowości.

Most nad rzeką usłany jest saksofonami, każdy w barwach z innego kraju



Rozpoznawalnym punktem miasta jest Kolegiata Najświętszej Marii Panny z 1227 r.































Nad kościołem wznosi się pionowa skała, na której w XI wieku została wybudowana Cytadela, mająca zadanie kontrolować dolinę Mozy.


















Na górę wjeżdża się kolejką


Punkt widokowy, usytuowany jest 100 m nad poziomem Mozy

Widok miasta położonego nad Mozą.




















Zgodnie z kierunkiem zwiedzania zaraz za tarasem odwiedzamy więzienie

i salę tortur z gilotyną


















A chwilę później znajdujemy się w okopach, w których słychać strzały karabinów i wybuchy oraz krzyki. Koszmarne doświadczenie.

Wychodząc z okopów trafiamy do sali, w której podłoga pochylona jest pod kątem 45 stopni. Błędnik szaleje, a próba przejścia jest naprawdę ciężka. Czasem wręcz niemożliwa dla mnie :)


Fortyfikacja jest widoczna niemal z każdego miejsca w mieście.


Zmarznięci kierujemy się do jaskini la Merveilleuse.















W środku groty temperatura  nie przekracza 10°C,  ale to i tak cieplej niż obecnie na zewnątrz.














I to już koniec - Kierujemy się na parking






 











i opuszczamy miasto