To nic, że prawie wszystkim znane, że tak oklepane, ale jednak nasze, urocze Pomorze. Zapraszam na fotorelację moim okiem po Trójmieście.
Mieszkaliśmy w Jelitkowie w bardzo spokojnej i willowej części Gdańska.
Pokój sam w sobie ogromnego wrażenia nie robił, najbardziej mnie zadziwiły drzwi wejściowe (to te białe po lewej), z czystością też mogłoby być lepiej,ale nie było najgorzej.
Największą zaletą tej kwatery było miejsce - miasto czego się zupełnie nie czuło no i odległość od plaży. Przejście prze ulice i par i już można było brodzić w piasku.
A plaża śliczna i szeroka.
Na prawo Gdańsk, a na lewo Sopot do którego zmierzamy plażą. Trochę wieje ale pogoda MEGA, jak na polskie morze. Tylko jedna chmurka :)
Coraz bliżej molo
Dokładnie na przeciwko molo postawiono wielki hotel z restauracją. Z zewnątrz prezentuje się pięknie. 10 lat temu go nie było z tego co pamiętam
Wejście na molo jest płatne i kosztuje 7,5 zł za osobę dorosłą , ale są też bilety ulgowe i rodzinne.
Molo składa się z części lądowej i drewnianej na wodzie.
Część na ladzie to plac, tzw. Skwer Kuracyjny
A przed nami wejście na część drewnianą
a potem długaśny, bardzo przyjemny spacer
pokład dolny
Nie będę przynudzała o historii sopockiego mola, ale polecam oficjalną stronę.
Tej przystani jachtów również tu nie było, kiedy ostatni raz byłam w Sopocie. Fajnie, że molo się rozbudowuje
Na monciaku jak zwykle full ludzi.
Upsss dopiero po zrobieniu zdjęcia zobaczyłam że był zakaz :)
Opuszczamy kurort i nadmorskim deptakiem kiierujemy się w stronę Gdańska.
Przy deptaku łączącym Sopot z Gdańskiem mijamy knajpkę, którą bardzo polecała koleżanka z pomorza. Podobno tutaj - Bar Przystań - można zjeść najlepszą rybkę.
Jak się okazało po degustacji, dla mnie miejsce mocno przereklamowane. Godzina stania w kolejce po rybkę, oddzielna i podobnie długa kolejka po napoje i dosłownie polowanie na stolik nie zadośćuczyniły smakiem rybki. Była dobra i świeża, ale jak to się mówi „dupy nie urywa”.
Zwieńczeniem fajnego spaceru był przecudny zachód słońca. To nic, że niebo nie chowało się w wodach morza. Plaża opustoszała, fale delikatnie uderzały o brzeg, było błogo i bardzo klimatycznie ...
Oj Sisterka, za ten zachód słońca i nasz Bałtyk z plażami, dałabym się pokroić. Cudnie!!!
OdpowiedzUsuń