Od kiedy chodzę po Tatrach zawsze pchałam się w te najwyższe partie. Tatry zachodnie omijałam i teraz wiem, że to był ogromny błąd.
Jak dojechać?
Na Parking Witów - Siwa Polana, dojechaliśmy autkiem, ponieważ, okazało się, że w czasie pandemii busiki kursowały jedynie w weekendy, kiedy pojawiało się więcej turystów.
Z Zakopanego na Siwą Polanę można dotrzeć własnym środkiem transportu lub busem. Dalej trzeba iść pieszo albo wypożyczyć rower, lub jak my wsiąść do kolejki turystycznej, która dojeżdża do Polany Huciska. Można też dojechać bryczką do samej Polany Chochołowskiej, ale to już wydatek z górnej półki 😉
Trasa
Plan miałam ambitny! Parking Siwa Polana >> Schronisko w Dolinie Chochołowskiej >> Grześ >> Rakoń > Wołowiec >> Schronisko w Dolinie Chochołowskiej >> Parking Siwa Polana.
A jak poszło? Ruszajmy!
Już na początku trasy zaskoczenie, bo zamiast zwyczajowego ogonka po bilety do TPN, przed okienkiem stała jedynie jedna osoba. Niespotykany to widok w maju 😎
Aby nieco ułatwić sobie pierwszy dzień w górach, po ponad 2 miesięcznym totalnym zastoju w domu, skorzystaliśmy z podwózki kolejką do Polany Huciska. Bilet kosztował 7 zł od osoby.
Dalej w około godzinkę doszliśmy do schroniska w Chochołowskiej na wysokości 1146 m n.p., które minęliśmy i od razu skierowaliśmy się na żółty
szlak w kierunku Grzesia.
Szło się bardzo fajnie, czasami odsłaniały się widoki, a czasami ścieżka wiodła przez pola śniegu.
Ostatnie metry do szczytu, już na wysokości kosodrzewiny, szło się dość ciężko przez silny wiatr.
Po pamiątkowej fotce na Grzesiu ruszyliśmy dalej
na Rakoń. Zgodnie ze szlakowskazem, powinno nam to zająć niewiele ponad godzinę. Nie wiem co poszło nie tak, ale droga dłużyła się niemiłosiernie.
Na długiej prostej do Rakonia, usiedliśmy na popas za krzakiem, osłaniając się nieco od wiatru.
Widoki stały się zacne, więc i przystanki częstsze 😎
|
Spojrzenie na Giewont z zupełnie innej strony (w głębi po lewej) |
Koniec końców na szczyt Rakonia dotarliśmy po ok. 2 godzinach. Szybka fotka i ruszamy dalej w drogę
w kierunku Wołowca.
Na rozdrożu pod Wołowcem, nie mieliśmy już najmniejszej ochoty na dalszą wspinaczkę, dlatego postanowiliśmy schodzić zielonym szlakiem w kierunku Doliny Chochołowskiej. Jeden rzut oka i już wiedzieliśmy, że tą drogą nie zejdziemy 😒
Ilości zalegającego śniegu, skutecznie nas odstraszyła. Czekał nas odwrót dokładnie tą samą drogą, którą przyszliśmy, czyli przez Rakoń i Grzesia 😓
Już nawet nie chciało mi się focić, co stanowiło o kompletnym wyczerpaniu 😧
W schronisku zjedliśmy jedynie przesoloną zupkę i ruszyliśmy doliną prawie 10 km, w kierunku parkingu.
Po dniu przebyciu prawie 25 km błogosławiliśmy, że nie musieliśmy czekać na busik, tylko komfortowo zalegliśmy w aucie 😍
----------------------------------------------------------
Kilometry w nogach: ok 25 km
Parking 20 zł
Wstęp do TPN 6 zł/os
Kolejka turystyczna 7 zł/os