Ostatniego dnia co chwilę padało i pogoda nie wróżyła niczego dobrego, więc nawet nie podjęłam próby, aby zaplanować jakiś wypad w góry.
Odpuściliśmy dalsze wycieczki i wjechaliśmy niemalże spod domu na Butorowy Wierch.
Z Butorowego przeszliśmy na Gubałówkę, a po drodze kupiliśmy świeże serki prosto z bagażnika 😄 Bardzo polecam właśnie te wyroby, bo jak mówi gaździna: "nie kupujcie serków pod i na Gubałówce bo to sama sól" i ma 100% racji. Z panią można się umówić na pierwszym samochodowym parkingu na Butorowym wjeżdżając ulicą Salamandry.
Jeśli ktoś chętny, to prośba o komentarz to podam kontakt!
Idąc niespiesznie w kierunku Gubałówki podziwialiśmy umaszczenie owieczek 😍
Z Gubałówki wróciliśmy na Szymoszkową z zamiarem zjazdu na dół, ale przyszła nawałnica, przed którą schroniliśmy się w barze. Nie wypadało nic nie zamówić, więc chciał, nie chciał po browarku 😎 Przeca nie będziemy pić herbaty, jak emeryty 😂
Na szczęście już po godzince chmury się oddaliły i mogliśmy zjechać w dół.
Śmiesznie, bo na dole, nie było śladu po tym, co przed chwilą się działo na górze
Jedynie w górach widać, że sypnęło śniegiem.
Na wieczór chmury znów szczelnie przykryły nam ostatnie chwile widoków na Tatry
A ranek w dniu wyjazdu przywitał nam przyprószonym Giewontem 😏
------------------------------------------------------
Butorowy Wierch - bilet w górę 12 zł
Szymoszkowa - bilet w dół 15 zł
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz