Ponownie kierujemy się do Holandii tym razem do zoo "Burgers" w Arnhem. Po zakupie biletów wchodzimy w inny świat.
Witają nas pingwinki
Całe zoo jest ulokowane na olbrzymim terenie i jest podzielone na strefy tematyczne. Obejrzeliśmy je wszystkie, a wieczorem nasze stopy dotkliwie odczuwały przemierzone kilometry. Ale niczego nie żałujemy i bardzo! bardzo! polecamy tę atrakcję.
Jest tu oceanarium z rafą koralową i kolorowymi, egzotycznymi rybkami (w sumie 8 milionów litrów wody)
świetnie pokazana dżungla,
i pustynia, gdzie zobaczyć można pytona, tygrysy i malezyjskie małpy
a także sawanna z olbrzymim wybiegiem dla słoni, żyraf i zebr.
Na mnie największe wrażenie zrobiły goryle. Jakoś nie spodziewałam się że są one aż tak olbrzymie. Aż się cofnęłam, jak jeden się podniósł - choć wiem, że stałam na specjalnej platformie i nic mi nie groziło.
Najpierw leżał na leniucha
Widzieliśmy też słonie, flamingi,
i miiiiisia
Wszystkie zwierzęta mają zapewnione, jak najbardziej naturalne warunki ekosystemu.
Sierściuchy :)
Zakupy zrobione, kolejny kawałek Niemiec i okolic zobaczony, wychodzi na to, że czas wracać do codziennych obowiązków.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz