poniedziałek, 17 listopada 2014

Kolorowa jesień w bieszczadach - Pętla Bieszczadzka - dzień 3

Kolejny dzień wita nas pięknym wschodem słońca
Po pysznym śniadanku, mamy w pakiecie relaksacyjny masaż. Biegniemy na dół, gdzie znajduje sią cała strefa wellens.
Po superanckim masażu, relaks w jacuzzi. Jednak po 20 minutach znowu nachodzą nas tzw. "robaki w tyłku". Relaks relaksem, ale ile można? :) Idziemy  na krótki rekonesans wkoło hotelu. Jest słonecznie i cieplutko. Znowu 19 stopni ciepła na termometrze. 















Wsiadamy w autko i jedziemy w kierunku Soliny. Zatrzymujemy się na pierwszym większym parkingu przed Soliną. Stoi tu całkiem sporo aut, wiec może jest coś ciekawego. My kierujemy się w kierunku Zalewu. Nie wiem, gdzie podziewa się reszta pasażerów pozostawionych na parkingu aut, ale my w lesie jesteśmy sami. Jest cieplutko, cichutko i nastrojowo. Dla mnie rewelacja.
 Zapora w Solinie prawie na wyciągnięcie ręki















We wsi Orelec czeka na nas Tołhaj - bieszczadzki zbójnik :) Bardzo fajny osobnik, pod którego pomnikiem stoją prowizoryczne dyby.
 A tutaj trochę historii o rozbójnikach

Jedziemy dalej do pierwszego bieszczadzkiego browaru Ursa Maior na zwiedzanie i degustację.
Wizytę zarezerwowałam na godz.13:00. Oczywiście miło i bezproblemowo zapraszają. Zajeżdżamy o 12:50, a jakiś facet w kowbojskim kapeluszu informuje mnie, że zwiedzanie jest przesunięte na godz. 13:30. No kurde nie mogli zadzwonić??? uprzedzić?? Po co biorą numer telefonu podczas zapisywania na zwiedzanie?
Duże rozczarowanie!!! Ani przepraszam, ani pocałuj mnie w zad. Albo za dobrze im się wiedzie, albo mają olewczy stosunek do turystów.

My nie zamierzamy czekać i jedziemy dalej, przez Ustrzyki Dolne, Rabe i Żłobek.


W Czarnej Górze odbijamy w prawo na Polańczyk, robiąc małą pętlę Bieszczadzką

Po powrocie do hotelu, idziemy na wzgórze Kiczara. Słońce już prawie zachodzi i cudownie oświetla wschodni brzeg zalewu. Widoki są zarąbiste!















wprost ze wzgórza kierujemy się ścieżką w dół i wychodzimy bezpośrednio przed nasz hotel

 To ostatnie chwile w Polańczyku :( Jutro nieuchronny powrót do codziennych zajęć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz