Gdzie zaparkować, gdzie warto pojechać, a gdzie trochę mniej? – zapraszam przekonajcie się sami 😊
Rano przejechaliśmy na drugą stronę wyspy w okolicę lotniska. Zaparkowaliśmy na dużym, bezpłatnym parkingu przy Figaréto 108, Kerkira 491 00. Dojazd do parkingu z głównej ulicy jest krótki, ale bardzo wąski, wiec zalecam wolną i ostrożną jazdę. Od razu skierowaliśmy się na most, nad którym przelatują lądujące samoloty. Po 15 minutach czekania, już straciliśmy nadzieję, że cokolwiek na tym lotnisku wyląduje, albo wystartuje 😊 Jedynie miejscowi robili nam atrakcję, jadąc przy samej krawędzi, dużymi, ciężkimi skuterami.
Bałam się włączyć neta, ze względu na bliskość Albanii. Ale stwierdziłam, że „poświęcę SMSa” i poprosiłam kogoś z Polsce o sprawdzenie najbliższych startów i lądowań. Ucząc się na moich błędach polecam od razu sprawdzić, ile przyjdzie Wam czekać na pokaz samolotowych brzuszków 😉 Jak ich nie było to żadnego, a jak nadleciały to 5 - jeden za drugim. Niby nic spektakularnego, ale mi się mega podobało.
W końcu ruszyliśmy do położonego na środku zatoki niewielkiego monastyru. Dojście do Holy Monastery of Panagia Vlacherna prowadzi wąska groblą, przy której cumują statki, które zabierają turystów na Mysią Wyspę. Sam klasztor jest raczej skromnym obiektem z ładnymi ikonami. Na miejscu jest też sklep z pamiątkami.
Na wyspę nie popłynęliśmy, bo jakoś nic nas tam nie zachęciło. I nie żałuję 😊
Chcieliśmy jechać dalej do zaplanowanych miejsc. Kolejny po drodze był bar usytuowany w grocie skały. Zaparkowanie auta jest możliwe tylko przy głównej ulicy, wzdłuż pobocza.
La Grotta Bar – jak dla mnie miejsce baaardzo przereklamowane. Jedynie dla ładnych widoków, warto zajrzeć i szybko uciekać. Ale uwaga, zejście do baru prowadzi po dość znacznej ilości schodów i dla niektórych może być problematyczne, wiec do rozważenia, czy warto dla samych widoków
Sam bar bardzo zatłoczony, z głośną muzyką i tabunem ludzi skaczących do wody z kładek, lub pobliskiej skałki. Mieliśmy plan usiąść na kawce, ale jak zobaczyłam, że o miejsce przy stoliku trzeba walczyć, to szybko mi odeszło 😊
Pojechaliśmy dalej do miejscowości Paleokastritsa. Zaparkowanie tam graniczyło z cudem. Wszystkie parkingi były pełne i zostało jedynie porzucenie auta wzdłuż poboczu. Ale i tam o miejsce trzeba było zawalczyć i wyczekać.
Pierwszą plażą, gdzie była możliwość popłynięcia łódką była na plaży Alipa Beach. Niestety tam już nic nie pływało tego dnia.
Statek z przystani na końcu Agios Spiridon Beach był naszą ostatnia nadzieją 😍
I tam się udało, i to chyba ostatnim rejsem tego dnia. Zapłaciliśmy 15 euro od osoby, a rejs trwał dobrze ponad godzinę. Przy tym rozbujanym morzu, kapitanowi udało się nawet wpłynąć do jednej groty 😍
Płynęliśmy wzdłuż wybrzeża, morze było całkiem nieźle rozhuśtane, aż w pewnym momencie dopłynęliśmy do baru La Grotta 😂 fajnie było go zobaczyć od strony morza, czyli z trzeciej strony
Rejs był mega relaksujący, choć momentami łajba nieźle podskakiwała na falach 😁
Plaże w Paleokastritsa były bardzo zatłoczone, raczej bym tam nie odpoczęła, ale widoki są zacne 😍
Po rejsie została nam ostatnia atrakcja na dzisiaj - zamek Angelokastro. Ale sam dojazd na zamek stanowił nie lada atrakcję😜
Drogi wąskie, z ostrymi zakrętami, a do tego mijanki - jeśli ze światłami to pół biedy, gorzej jak trzeba zjechać w pole, żeby się minąć 😉
Nam się poszczęściło i większość drogi jechaliśmy za autokarem, który torował drogę 😀
Przed wyjazdem na Corfu czytałam, że koniecznie trzeba dotrzeć na punkt widokowy Bella Vista. I wiecie co – TAK! warto, ale jak jedziecie na zamek Angelokastro, to z zamku widoki są piękniejsze i rozleglejsze. Dodatkowo jak będziecie jechać z Paleokastritsa na zamek, to i tak nie da się minąć tego punktu widokowego. Chyba, że macie ochotę na kawkę w przydrożnej restauracji.
Pod zamkiem jest niewielki darmowy parking i kasa biletowa.
Po zakupie biletu (4 euro) można zacząć się wdrapywać pod górę. Myślałam, że to będzie mordercze podejście, ale dość szybko i bez większej zadyszki nabraliśmy wysokości i już z dziedzińca mogliśmy podziwiać okolicę.
Zamek Aniołów był kiedyś jeden z najważniejszych bizantyjskich zamków w Grecji, a dzisiaj widać ledwie pozostałości budowli. W zasadzie najlepiej zachowały się pozostałości murów otaczających zamek, a z okazałej twierdzy niewiele zostało.
W mojej opinii Twierdza Aniołów jest jednym z obowiązkowych punktów podczas pobytu na Korfu
A w cudownej panoramie Morza Jońskiego można stracić serce! 💓
Tuz pod Zamkiem zawitaliśmy do tawerny, w której zjedliśmy całkiem niezły obiad z pięknym widokiem na skałę
Tego dnia pozostał nam jedynie powrót do hotelu, a droga była mega kręta, więc wracaliśmy i wracaliśmy 😉