Ten dzień zaplanowałam na plażowanie/snurkowanie i podziwianie widoków
Pierwszą w planie była plaża Logas the sunset beach. Przejazd przez Peroulades momentami był bardzo wąskimi drogami. Parking jest dość duży i znajduje się tuż przy restauracji 7th Heaven.
Wybrzeże otoczone jest białymi klifami i podobno słynie z malowniczych zachodów słońca. My byliśmy przed południem i coś co można by nazwać plażą była w cieniu, a restauracja 7th Heaven na samej górze klifu była jeszcze nieczynna. Lokal 7heaven, dysponuje szklanym tarasem widokowym, skąd roztacza się najlepszy widok na skały, ale niestety nie było nam dane to zobaczyć.
Zeszliśmy po schodach na plażę, zrobiliśmy kilka fotek i właściwie nic więcej nie zostało do zobaczenia. Pod klifami nie dało się przejść ze względu na poziom morza.
Wróciliśmy do auta i kolejny w planie był Cape Drastis. Jednak ledwo przebiliśmy się przez Peroulades i stanęliśmy w korku. Wysiadłam z auta sprawdzić co się dzieje i okazało się, że ludzie to już właśnie parkują na drodze, porzucają auta i pieszo idą na punkt widokowy. Do celu było 1,3 km i nie koniecznie miałam ochotę na taki spacer. Widzieliśmy przed chwilą ładne klify, wiec odpuściliśmy i pojechaliśmy do Sidari nad Kanał miłości - Kanali tou Erota.
Większość parkingów niedaleko kanału były bezpłatne, wiec nie dajcie się skusić na te płatne 5 euro za cały dzień. Było południe i spokojnie można było na tych darmowych znaleźć miejsce do parkowania. My stanęliśmy na niewielkim parkingu naprzeciwko hotelu Trivizas Hotel. Parking nie jest oznaczony na mapie googla, ale znajduje się tuż obok bankomatu euronetu.
Aby dojść nad kanał, trzeba przejść przez teren hotelu i kilku restauracjo-kawiarni. Na miejscu głośna muzyka i prawdziwe tłumy ludzi, które skutecznie niszczą urok tego miejsca.
Klif z piaskowca jest bardzo ładny, ale niestety ludzi na ręcznikach tak dużo, że strach chodzić miedzy nimi, żeby kogoś nie nadepnąć, czy ktoś ciebie niechcący nie strącił do wody.
Plaża jest mała i wąska. Niektórzy smarują się występującą na skałach naturalną glinką.
Jest to najbardziej rozpoznawalne miejsce na wyspie, jak dla mnie piękne, ale przereklamowane - przyjechać zobaczyć, zrobić kilka fotek i jechać dalej.
Nie chcieliśmy jeszcze wracać do hotelu, wiec na chybił trafił wybraliśmy na mapie Agios Spiridon Beach. Plaża okazała się niezbyt duża, ale bardzo przyjemna z łagodnym i piaszczystym zejściem do morza. Można wypożyczyć leżak, czy rowerek wodny. Parking jest przy drodze, gdzie jest też natrysk i dwie restauracje na wyciągnięcie ręki. Mnie oczarowały albańskie góry 💖
Przy plaży Agios Spiridon wybraliśmy restaurację Hellas Traditional Tarverna. Teraz widzę, że ma dobre i przeciętne opinie, ale nam się podobało. Jedzonko było podane w miarę szybko, było świeżo i smacznie. A po jedzonku można było odpocząć na hamaku 😍
Na koniec zajechaliśmy do miejscowości Kassiopi. Skusiły mnie fotki w sieci, ale na żywo miejsce mnie nie powaliło. Myślałam że będą warunki do snurkowania, ale nie dość, że bardzo wiało, to plaże jakoś nie bardzo zachęcały.
Przeszliśmy przez port, zrobiliśmy kilka fotek i jednak postanowiliśmy wracać do hotelu.
Jedynie udane zakupy zrobiłam w sklepie o słabo zachęcającej nazwie TULIPA 😁
O takie mam w salonie na półce, oczywiście z winem :) |
Ta skała na środku morza o którą rozbijają się fale..., majstersztyk!!
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuń