czwartek, 25 kwietnia 2024

Kampania - Sorrento

Na wybrzeże Amalfi miałam wielkie plany. Co wyszło z moich planów w zderzeniu z rzeczywistością? Zapraszam! chodź i zobacz.

Stację pociągu do Sorrento Circumvesuviana L1 mieliśmy pod samą kamienicą. Bilet kosztował 4,6 euro/os, a kupiliśmy je w kasie na dole naprzeciwko peronów. Prom kosztował między 16 a 18,5 euro/os. w zależności od przewoźnika, wiec wybór był prosty 😊


Pociąg lata świetności i zwłaszcza czystości ma już niestety za sobą. Ale miał ruszyć o g. 9:56, a wystartował 4 min wcześniej, wiec wielkie zaskoczenie.


Ok 11:30 byliśmy na końcowej stacji w Sorrento. Już z okien pociągu obserwowałam ciemną chmurę, która postanowiła się uaktywnić właśnie wtedy, jak wyszliśmy przed stację na miasto. Przystanek autobusów jadących dalej na wybrzeże Amalfi znajduje się dokładnie naprzeciwko wyjścia z dworca kolejowego. Oczywiście kolejka do autobusu była ogromna. Byli w niej również Polacy, którzy poinformowali nas, że biletu u kierowcy nie kupimy i musimy iść do kasy. W kasie znów kolejka. Już komuś przede mną Pani kasjerka mówiła, że nie ma biletów, ale się nie poddawałam. Miałam plan jechać do Positano i Amalfi, potem wrócić do Sorrento i odjechać przedostatnim pociągiem do Neapolu. Plan wydawał się mega prosty. Niestety nie udało się nam kupić biletów, bo jak zrozumiałam jest zbyt dużo chętnych. Pani w kasie mówiła z prędkością światła, więc nawet jak by mówiła po polsku to nie wiem, co bym zrozumiała ☹

Po opuszczeniu okolicy dworca znaleźliśmy się na najbardziej znanej w mieście uliczce - Corso Italia, która jest główną ulicą handlową.  Po szybkim rozejrzeniu jakoś nie koniecznie przypadła mi do gustu, wiec stanęliśmy pod arkadami sklepów na placu Piazza Angelina Lauro. Trochę żeby przeczekać deszcz, a trochę zastanowić się co dalej. Już nawet planowaliśmy, żeby wynająć auto, ale nie było tanio na jeden dzień. Kurde no nic się nie składało ☹ 






Prosto z Piazza Angelina Lauro, poszliśmy do I Giardini di Cataldo, Jest to ogród cytryn i pomarańczy otwarte codziennie od 9:00 do 20:00. W ogrodzie można się przechadzać za darmo cytrusowymi alejkami, albo przysiąść w kawiarence na degustację cytrynowych wyrobów.  Oczywiście że przysiedliśmy 😍






Przez szybę można też podziwiać produkcję likierów na żywo.  

Potem trafiliśmy na główny plac w mieście - Piazza Tasso, a zaraz za placem skręciliśmy w wąską i jak przeczytałam w necie „bardzo klimatyczną” Via Cesareo.  Nie wiem o jaki klimat chodziło, ale to ulica jest pełna straganów, z cytrynowymi cukierkami, mydełkami, miseczkami i innego tego typu wyrobami. Generalnie raj dla kupujących z zamożnym portfelem. Klimatu tam nie poczułam 😉







Idąc ulicą do jej końca wyszliśmy prawie idealnie na Cattedrale dei Santi Filippo e Giacomo.



Dalej kluczyliśmy uliczkami starego miasta, ab dojść do Villa Comunale. Jest to niewielki park, ale jednocześnie najbardziej spektakularny taras widokowy w Sorrento






Z tarasu zeszliśmy schodami na plażę. Ceny plażowania przyprawiły mnie o zawrót głowy.






Pokręciliśmy się w okolicy portu, zajrzeliśmy nieśmiało na kilak plaż, ale nie wchodziliśmy na plaże na pomostach, te widzieliśmy je tylko górnego tarasu






Z portu podeszliśmy drogą z powrotem na Piazza Tasso


Odpuściliśmy Amalfi i Positano, i po zobaczeniu Sorrento, postanowiliśmy wrócić i zobaczyć kawałek Neapolu, żeby jutro na spokojnie zwiedzać, a nie biegać w czasowym szale. 

Stamtąd mieliśmy dosłownie 7 min do odjazdu pociągu i 400m do przejścia. Na koniec pan sprzedawca na stacji kompletnie się nie spieszył, więc do pociągu weszliśmy 15 sekund przed zamknięciem drzwi. 

PS. dajcie proszę znać w komentarzach jak następnym razem powinnam ogarnąć te bilety? Kupić całodniowy?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz