Oczywiste, więc, że nie ma się co pchać w góry, ale do Lucerny już można się wybrać. Matterhorn i Lucerna od dawna były dla mnie symbolem Szwajcarii, wszak wielokrotnie widziałam zdjęcia tych miejsc.
Sprawdziłam rozkład jazdy pociągów na googlemaps oraz cennik biletów na www.sbb.ch. Bilet dla jednej osoby, w jedną stronę miał kosztować 16,80 CHF. Autobusem zjeżdżamy do Interlaken i biegiem na stację, bo pociąg odjeżdża już za kilka minut.
Pytamy o bilety i trochę dębieję, jak miły pan w kasie mówi, że koszt dla jednej osoby to 110 franków. Yyyyyyyy, ale jak to? Widząc moją konsternację, pan szybko dodaje, że za 15 minut jest kolejny pociąg do Lucerny i on będzie trochę tańszy - 79 franków…. ehhh 😣 Mój budżet niestety nie przewidział takiego scenariusza, więc opuszczamy dworzec i kierujemy się nad rzekę.
Może chociaż popłyniemy do Thun, choć przy tej pogodzie, to średnio fajna atrakcja. Pani w kasie informuje nas o dzisiejszej promocyjnej cenie, która wynosi 30 franków za bilet w jedną stronę. Patrząc w niebo nie dziwię się, że robią promocję 😏
Ostatecznie odpuszczamy wszystkie opcje, zostajemy i kręcimy się po deszczowym Interlaken.
Przypadkiem trafiliśmy na robota serwującego drinki na ulicy - to mój pierwszy TAKI napotkany barman 😍
Oczywiście nie oparłam się sklepom z szwajcarskimi czekoladami i zegarkami. Jednak ceny przyprawiały o obłęd 😵😵😵
Późnym wieczorem, wygląda, jakby pogoda chciała się poprawić 😀
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz