Do przejechania mamy 120 km, wiec bez zwłoki ruszamy przed siebie.
Do Tasch możemy dojechać na 2 sposoby: wspinając się na przełęcz Grimsel na wysokości 2165 m n.p.m. lub doliną rzeki Kander do miejscowości Kandersteg.
Wybieramy drugą opcje, bo trasa jest krótsza i nie ma co narażać autka na niepotrzebne grzanie pod górę (Mam schizę po ostatniej wysokoalpejskiej 👀).
Po dojechaniu Kandersteg musimy przesiąść się na specjalny pociąg platformę, którym pokonamy 18 km tunel Lötschberg aż do stacji Goppenstein w miejscowości Ferden. Pierwszy raz mam okazję jechać takim pociągiem, wiec jestem bardzo ciekawa. Przejazd do najtańszych nie należy - 27 CHF, ale umówmy się wszystko w Szwajcarii nie jest tanie z polskiej perspektywy. Grzecznie w sznurku za wszystkimi autkami, wjeżdżamy na platformę, która jest chyba mega długa, bo jedziemy i jedziemy i końca nie widać. Ze szwajcarską punktualnością ruszamy o pełnej godzinie i prawie natychmiast nikniemy we wnętrzu góry i otaczają nas egipskie ciemności 😁
Po ok. 17 minutach wyjeżdżamy w kantonie Valais i za sznurem samochodów, bardzo szybko tracimy wysokość na ostrych i stromych zakrętach.
Kierujemy się na Visp i dalej do Zermatt. Tym sposobem pokonujemy część trasy słynnego Glacier Expressu :)
W miejscowości Tasch zostawiamy autko na parkingu dworca kolejowego Matterhorn. To ogromny budynek przy samej ulicy, więc nie sposób go przegapić. Pociągi odjeżdżają co 20 min. i pierwszy właśnie nam zmyka, bo panie w kasie ewidentnie się nie spieszą 😕 W końcu z biletami w dłoni zasiadamy w pociągu, który natychmiast rusza. Pamiętajcie, zachować bilety na powrót!
W Zermatt, po wyjściu z dworca od razu kierujemy się do kas kolejki zębatej na Gornergrat. Łatwo tam trafić, bo kasy znajdują się w dużym, szaro-żółtym budynku naprzeciwko dworca.
Kolejka z Zermatt rusza dokładnie co 30 min., zawsze o pełnej godzinie i o w pół do pełnej godziny.
Po przejściu przez bramki, chowamy bilety w bezpiecznym miejscu, bo będą niezbędne w drodze powrotnej.
Zgodnie z radami z netu zajmujemy miejsca po prawej stronie.
Początkowa trasa biegnie przez miasto, następnie pnie się do góry po licznych okazałych mostkach i tunelach, pośród alpejskich lasów.
Dalej pociąg wjeżdża już na rozległe łąki, oferując nam przepiękne alpejskie widoki. Okna w wagonach częściowo się otwierają, wiec można focić do woli, równocześnie zachłystując się czystym górskim powietrzem i widokami 😀
Podróż z położonego na wysokości 1616 m n.p.m. Zermatt, aż na szczyt Gornergrat (3089 m n.p.m.) trwa ok. 35 minut. W tym czasie kolejka pokonuje trasę o długości 9339 m., mijając kolejne stacje: Findelbach, Riffelalp, Riffelberg i Rotenboden. Na każdej ze stacji można wysiąść, podziwiać widoki, zrobić krótszy lub dłuższy spacer i z powrotem wrócić na pociąg. Za każdym razem potrzebny jest zakupiony wcześniej bilet.
W końcu na trasie ukazuje się ON! Jego wysokość Matterhorn - najpiękniejszy szczyt Alp i wizytówka Szwajcarii 😍 Ta skalna piramida jest wysoka na 4478 m n.p.m. i jest szóstym pod względem wysokości szczytem w Alpach.
Wysiadamy na ostatniej, najwyżej położonej w Europie stacji kolejki zębatej, skąd możemy podziwiać najpiękniejszy, pocztówkowy widok na Matterhorn 😍😍😍
Powyżej stacji stoi duży hotel Kulm-Gorngerat. Hotel jest niesamowity, bo prócz tego, że ma własną restaurację i obserwatorium, to jest najwyżej położonym hotelem w Alpach szwajcarskich.
Idąc w stronę szczytu mijamy również kamienną kaplicę św. Bernarda.
Platforma widokowa jest położona na wysokości 3131 m n.p.m., a widoki z niej są fantastyczne. W zasięgu wzroku jest 29 alpejskich czterotysięczników: Mont Blanc, Jungfrau Mönch Monte Rosa i wiele innych. Zorientować się, który jest którym, ułatwiają praktyczne tablice.
Fantastyczne widoki są też na pobliskie dwa lodowce Gornergletscher i Findelgletscher.
A mnie niezmiennie zachwyca samotny Matterhorn, szczyt idealny 💓
Niestety przychodzi pora, aby zjechać w dół, bo przed nami daleka droga. Widoki, teraz oglądane w innym świetle i pod innym kątem, nadal imponują i zachwycają równie mocno, co rano.
Przed powrotem do Beatenberg, daliśmy sobie chwilkę na obejrzenie modnego i drogiego kurortu, jakim jest Zermatt.
Idąc głównym deptakiem można zobaczyć tradycyjną zabudowę, hotele, restauracje i ekskluzywne sklepy z pamiątkami.
W sezonie zimowym, miasto zmienia się w jeden z największych w Europie ośrodek narciarski, oferując 360 km tras i 54 wyciągi i kolejki górskie.
Niestety czas wracać, a my decydujemy, że wracamy inną drogą i nie będziemy męczyć autka na tym ostrym podjeździe do pociągu.
Kierujemy się na Brig i przełęcz Grimsel, a ja naiwnie wierzę, że nabierzemy na tyle wysokości jadąc drogą nr 19, że podjazdu na przełęcz, prawie nie odczujemy.
Jednak wraz z upływającymi kilometrami, nie nabraliśmy oszałamiającej wysokości. Nie byłam wiec zbytnio zdziwiona widokiem ściany, jaka przed nami wyrosła...
Na szczęście podjazdy były na tyle długie i nie bardzo strome, że bez zbytniego przegrzania autka, wjechaliśmy na wysokość 2165 m n.p.m. 😀
Bez zatrzymywania, zjechaliśmy w dół doliny i dalej do apartamentu wprost na zachód słońca
-------------------------------------------------------
Odległość: 123 km + 168 km
Opłata:- tunel Lötschberg - przejazd na platformie pociągu - 27 CHF
- bilet kolejowy Tasch - Zermatt 16,40 CHF od osoby w obie strony
- bilet Zermatt od osoby w obie strony - 98 CHF
- Parking w Tasch - 10,50 CHF
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz