Do Pisy wyjeżdżamy zaraz po śniadaniu. Mamy co prawda tylko 66 km do przejechania, ale chcemy uniknąć tłumów i upalnego popołudnia w mieście. Jednak już przy zjeździe z autostrady w stronę centrum miasta napotykamy korek na godzinne, posuwamy się w ślimaczym tempie.
Zaraz po przejechaniu przez rzekę zauważamy miejsca parkingowe. Jak się okazuje są to dzikie miejsca parkingowe po obu stronach ulicy. Udaje nam się złapać wolne miejsce, jednak ja mam cykora, żeby nam nie wlepili mandatu albo nie odstawili auta. Jedziemy dalej i to był bardzo dobry pomysł, bo parkujemy bliżej krzywej wieży i za całkiem mała pieniądze. Parkometry są na całej Via Bonanno Pisano. Oczywiście im bliżej starówki tym droższy postój.
Prace przy budowie dzwonnicy rozpoczęto w roku 1174 r. i już na początku budowy wieża zaczęła się odchylać od pionu. Budowlę zakończono w roku 1350 r.
Warto wiedzieć, że to cudo odchyliło się już od pionu o 5 metrów. Według badań jest to 1 milimetr rocznie.
Szczerze mówiąc jechałam do Pisy z mieszanymi uczuciami. Widząc ją w TV, myślałam kupa szarych kamieni na przechylającym się walcu.. Ale na miejscu, ucieszyłam się, że tu dojechałam. Miejsce jest magiczne. Jest strasznie dużo ludzie, ale krzywa wieża naprawdę robi wrażenie.
Przed przekroczeniem murów, stoją stragany oferujące wszelkiego rodzaju pamiątki z pobytu w Pisie.Mnie zainteresowały butelki w kształcie krzywej wieży :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz