niedziela, 25 sierpnia 2013

Długi weekend sierpniowy nad Bałtykiem 2013 r.

Bardzo spontanicznie pojawił się pomysł na krótki weekend nad Bałtykiem. Pogoda śliczna, wiec i miejsc noclegowych jak na lekarstwo. Ostatecznie wylądowaliśmy w miejscowości Skowronki koło Kątów Rybackich. Ośrodek przy szosie do Krynicy Morskiej. Domki o bardzo zróżnicowanym standardzie, jako ostatni przypadł nam w udziale, taki pamiętający czasy PRLu. Wielką zaletą tego miejsca jest plaża przeznaczona tylko dla gości ośrodka. Dzięki temu, na plaży można spotkać kilka-kilkanaście osób, a idąc 3 minuty dalej, poza główne wejście jest cudowne bezludzie!
Uwierzycie że tak może wyglądać plaża w szczycie sezonu?



Dojście do plaży od bramy ośrodka, zajmuje spacerkiem przez las jakieś 10-15 min. Ale za to wypoczynek w ciszy i spokoju bez wszechobecnych tłumów.
Oczywiście korzystając z okazji oraz kierowana nostalgią, musiałam odwiedzić Gdańsk i Gdynię.
W Gdańsku udało się nam zaparkować blisko Starówki. Na pierwszym planie Most Chlebowy z "kłódkami miłości" w tle Wyspa Młynarzy.
W najbardziej reprezentacyjnej części Gdańska – na Długim Targu zlokalizowany jest dumny symbol Gdańska - pomnik Neptuna. Pewnie nie wszyscy wiedzą, że replika fontanny Neptuna stoi w Parku Mini-Europa w Brukseli.
 
Tuż obok zabytkowy ratusz na Głównym Mieście w Gdańsku.

Przy Długim Pobrzeżu wyraźnie dominuje Żuraw, który jest lekko wychylony nad Motławę. To co dziś możemy oglądać nad Motławą, to rekonstrukcja. Mimo to, niewielu turystów przechodzi obojętnie i nie robi zdjęcia. Kiedyś służył przede wszystkim jako urządzenie portowe do załadunku towarów i był w stanie podnieść ciężar czterech ton, na wysokość jedenastu metrów. Żuraw nad Motławą jest największym w Europie zabytkiem spośród dawnych tego typu budowli portowych, zachowanych do dnia dzisiejszego.


Nie sposób w pół dnia zobaczyć wszystko. Gdańsk ma tak wiele do zaoferowania, że z pewnością tu wrócę, by z przyjemnością zagubić się w uliczkach Starego Miasta.

Opuszczamy Gdańsk i zmierzamy w kierunku Gdyni.
Parkujemy przy ul. Orłowskiej, w reprezentacyjnej dzielnicy Gdyni Orłowie niedaleko nieistniejącego już, jeden z najbardziej ekskluzywnych lokali w czasach PRL - Maxim w Gdyni.
Kierujemy się na molo w Gdyni, które jest dużo mniej okazałe od Sopotu, ale uważam, że dużo bardziej atrakcyjne.

Następnie obieramy kierunek centrum Gdyni, aby dojść Skwerem Kościuszki do Nadbrzeża. Akurat w porcie sumuje meksykański statek - było o nim głośno w wiadomościach z powodu zadymy naszych kibiców z meksykańskimi.
Na statek można wejść gratis, do czego zachęca obsługa i kapitan oraz podrywająca do "tupania" muzyka :)
Gdybyśmy mieli ze sobą paszporty (ale kto o tym myślał, jadąc na mierzeję wiślaną?), to obsługa statku stemplowała wizytę na ziemi meksykańskiej.
 
a

Widoki ze statku na Gdynię



Na  koniec dnia udało się nam zajrzeć na Westerplatte, aby przybliżyć dziecku nieco historii.


Dotarliśmy na miejsce ok godz. 19, wiec ludzi było mało. Panowała cisza. Słońce chowało się za chmurami. Stojąc pod pomnikiem i patrząc w dal, zastanawiałam się co czuli Ci wszyscy polscy żołnierze broniący Westerplatte, kiedy 1 września o godz. 4:45 zaatakowała ich kompania szturmowa z pancernika "Schleswig-Holstein". Podczas całej wizyty na Westerplatte, miałam ciarki na ciele. Wielki napis "Nigdy więcej wojny" nabiera w tym miejscu szczególnego znaczenia.

Pomnik Obrońców Wybrzeża, upamiętniający między innymi żołnierzy walczących na Westerplatte.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz