poniedziałek, 21 lipca 2014

Hiszpania 2014 cz. 6 - Pals

Pod koniec wakacji w Hiszpanii udaliśmy się do najbliżej położnej miejscowości Pals. To średniowieczne miasteczko mijaliśmy wielokrotnie jadąc do Barcelony, czy na Montserrat, ale zawsze brakło czasu żeby wstąpić.Parkingi wkoło starego miasta są płatne z góry w ulicznych parkometrach. Raczej należy mieć bilet za szybą, bo co chwila maszeruje patrol i kontroluje parkujące auta. 
Bardzo się cieszę, że w końcu udało nam się dotrzeć do tego miejsca, choć trochę żałuję, że tylko raz.
Zabudowa, uliczki i klimat starego miasta mnie zauroczyły!







A tutaj witryna sklepowa :)





Za drzewami widać wejście do starego kościółka,











a tutaj jego surowe wnętrze
Na murach rosną palmy











a na horyzoncie widać morze

niedziela, 20 lipca 2014

Hiszpania 2014 cz. 5 - Port Aventura

Tym razem daleka podróż (240 km), ale chyba najbardziej wyczekiwana, bo to nasza ulubiona forma rozrywki! :)
Port Aventura na wybrzeżu Costa Dorada, niedaleko Tarragony/Salou.
Na olbrzymi parking przed parkiem dojechaliśmy koło 8:50 i do kas stały juz niezłe kolejki. Bilety nie należą do najtańszych (45 euro za osobę od 11 lat), ale podobno w hiszpańskich sklepach można znaleźć różne kody rabatowe. My skorzystaliśmy ze zniżki na kartę ADAC.  Kupujemy bilety i pędzimy do środka, a tam, ku naszemu zdziwieniu wszystkie atrakcje czynne od godz. 10:00 :(
Oczywiście pierwsze kroki kierujemy na kolejkę "Shambhala". Rollercoaster, o wysokości 80 m jest uważany za najwyższy w Europie, ma 15,km długości i osiąga prędkość ok 134 km /h.

Shambhalala jest najwyższa, za to Dragon Khan jest dużo bardziej pokręcony. Zarówno w roku 1997, kiedy byłam tam po raz pierwszy i po raz pierwszy miałam okazję jechać kolejką górską, tak i teraz wyszłam z wagonika na miękkich nogach :) Przy prędkości 110 km/h, przez 69 sekund kolejka przemierza 8 pętli.


Cudowna plątanina
i lądowanie w wodzie


Port de la Drassana
 

















Park podzielony jest na 5 krain tematycznych. Prawie wszystkie atrakcje w parku są czynne do 22:00. Po 22, kiedy opuszczaliśmy park, pełno było rodzin z dziećmi, nawet takimi maluśkimi.
U nas nie do pomyślenia :)
Zdjęć z parku mało, bo nie było czasu na ich robienie :)  W sumie od 10:00 do 22:00 usiedliśmy tylko 2 razy: na jakąś przegryzkę.
Ostatnie pożegnalne zdjęcie i w drogę.

sobota, 19 lipca 2014

Hiszpania 2014 cz. 4 - Montserrat



Z Platja de Pals do Montserrat mamy 165 km autostradą. Wyruszamy rano i bez korków docieramy na miejsce. W mieście szukamy kolejki linowej, która by nas przetransportowała na szczyt. Kierując się drogowskazami dojechaliśmy do szynowej kolejki wjeżdżającej na Montserrat. Nie o tą kolejkę nam chodziło, wiec jedziemy dalej. Napotykamy kolejne drogowskazy wiec jedziemy. W pewnym momencie drogowskazów brak, a my pniemy się ostro pod górę. Na wąskiej krętej drodze ciężko o możliwość zawrócenia. A kiedy natrafia się taka okazja to orientujemy się, że dojechaliśmy do szlabanów parkingowych przed klasztorem. Atrakcją miał być wjazd kolejką linową, ale nie mamy po 5 lat i uznaliśmy, że bez sensu cofać się i dalej szukać stacji kolejki. Najwyraźniej taka atrakcja nie była nam pisana. Wjazd serpentynami również dostarczył odpowiednich wrażeń.
Pobraliśmy bilet parkingowy (6 euro za dzień) i wjechaliśmy na dość zatłoczony parking, choć godziny poranne.
Idąc od parkingu po lewej stronie mijamy stację kolejki szynowej i stację kolejki linowej której szukaliśmy. W tym momencie nie parkowaliśmy jeszcze 15 minut i w tym czasie mogliśmy bezpłatnie opuścić parking i zjechać w dół do stacji kolejki linowej, którą mniej więcej wiedzieliśmy gdzie szukać. Szybko podjęliśmy decyzję, że zostajemy na górze i dajemy sobie więcej czasu na podziwianie widoków i zdjęcia. Czas nie był stracony :)

Po drodze najpierw napotykamy stragany z regionalnymi pysznymi serami owczymi, kozimi i krowimi, lokalnymi wędlinami, miodami, winem oraz pysznymi kręgami figowymi. Sprzedawcy oczywiście kuszą degustacją i namawiają do zakupów. Uwaga - te same specjały są dostępna kilka kroków dalej w sklepie, tyle że dwa razy drożej.




Następnie kierujemy się na dziedziniec przed klasztorem. 




Wybudowany w X w. klasztor na Montserrat do dziś jest drugą co do ważności po Monte Cassino siedzibą zakonu Benedyktynów.Montserrat  oznacza "przepiłowana góra", legendy mówią, że to aniołowie wyrzeźbili ją w tak fantazyjne kształty przy pomocy złotej piły, przygotowując tu dom dla Matki Boskiej.
Figura Matki Boskiej znajduje się  nad ołtarzem głównym bazyliki. W 1881r. Czarną Madonnę ogłoszono patronką Katalonii.

Przed wejściem do Bazyliki na prawej ścianie dziedzińca, wśród najważniejszych sanktuariów jest wymieniona Częstochowa! A właściwie Czenstochova!:)

Aby dojść do figurki Czarnulki (La Monereta) trzeba wystać się w długiej kolejce i pokonać boczne kaplice, które zdobione są różnymi malowidłami, rzeźbami i witrażami. 





Cała figurka osłonięta jest szklaną gablotą i jedynym nieosłonionym elementem jest jabłko obfitości w prawej ręce rzeźby. Pielgrzymi prosząc o wstawiennictwo dotykają je dłonią.

Na przeciwko dziedzińca klasztoru jest stacja kolejki zębatej, która wywozi turystów prawie pionowo w górę do pustelni Sant Joan. Koszt wjazdu i zjazdu to 9 euro dziecko do 5 euro.
Górna stacja kolejki znajduje się na wysokości 970 m n.p.m. i jest dość obszernym punktem widokowym.  Pieszym dość prostym szlakiem można dotrzeć do  opuszczonych grot pustelników i w wyższe partie masywu Montserrat. 





Po opuszczeniu wagonika poszliśmy na prawo.






Widok klasztoru z górnego tarasu widokowego Sant Joan







wracamy na dół i to widok klasztoru ze stacji kolejki wyruszającej na Sant Joan.