Mając na uwadze nasze ostatnie wspomnienia z rejsu po Lefkadzie, jakież było nasze rozczarowanie/zdziwienie, kiedy zobaczyliśmy do jakiego kolosa będą nas nas upychać i jaka kolejka do niego stoi. O nie!!! to będzie organizacyjna rzeźnia 😱 i była 😵
Wielokrotnie przez megafon były wygłaszane komunikaty w różnych językach, aby ściągnąć torby z siedzeń, bo dla wielu osób brakowało miejsca i siedzieli na podłogach. Rozumiem, że armator musi zarobić i utrzymać statek, ale upychanie na oko 600 ludzi byle ich upchnąć i zgarnąć kasę, to lekka przesada.
Znaleźliśmy kawałek wolnej ławki tuż przed samym barkiem. Statek jeszcze nie wypłynął, ale już stał wianuszek spragnionych i wygłodniałych ludzi. A może widząc te napływające masy, po prostu trzeba się było napić! 🍺
Inni podchodzili do baru po parasolki. Jedni płacili, inni nie, ale obsługa w ogóle nad tym nie panowała. Ale skupmy się na widokach, bo już miałam niezłego nerwa na ten dzień 😨
Droga lądowa na parking nad laguną Balos |
Po ok. godzinie dopłynęliśmy do plaży i twierdzy Gramvousa i puściutkiej plaży.
Dobrze że było tu 2 godziny wolnego, bo niektórzy rozkładali się już na plaży, a nawet kąpali, podczas, gdy pozostała część wycieczki nadal stała na statku w gigantycznym korku do wyjścia 😱
Plaża w dużej części była porośnięta kwitnącymi agawami, co wyglądało uroczo, ale zdecydowanie nie jest przeznaczona do przyjęcia takiej ilości ludzi. I mimo, że wiele osób poszło do twierdzy, na plaży i w wodzie nadal panował tłok 😟 Cały jej urok prysnął.
Nie spieszyliśmy się mocno z powrotem na statek, bo na lagunę Balos, widoczną na poniższym zdjęciu, mieliśmy płynąć ok. 20 min, wiec można klapnąć gdziekolwiek. Jednak pierwsze osoby zaczęły wracać już 45 min wcześniej.
Tymczasem wszyscy byliśmy ugotowani od temperatury, zmęczeni ilością ludzi, hałasu i ogólnego harmidru jaki nas otaczał już od ponad 4 godzin.
Cześć naszej grupy stanowczo odmówiła jakichkolwiek spacerów po lagunie. Ja również porzuciłam aparat, aby się ochłodzić. Woda na płyciźnie była niemalże gorąca, wiec pozostał dłuższy spacer do pełnego morza.
Dopiero po chłodzącej kąpieli nabrałam chęci na jakiekolwiek focenie.
Widząc stada ludzi, powracające na statek już na godzinę wcześniej, chwilę później również skierowaliśmy się w stronę statku, aby zająć dogodne pozycje i jak najszybciej zakończyć tę wycieczkę 😵
Widoki w drodze powrotnej były momentami obłędne, więc jeszcze podnosiłam poślady, żeby focić 😁
Reasumując, plaże ładne i warte odwiedzenia, ale zdecydowanie nie polecam przeładowanych rejsów Cretan Daily Cruises.
A teraz w auto i na kolację, bo na zachód słonka już nie zdążymy.
Cześć naszej grupy stanowczo odmówiła jakichkolwiek spacerów po lagunie. Ja również porzuciłam aparat, aby się ochłodzić. Woda na płyciźnie była niemalże gorąca, wiec pozostał dłuższy spacer do pełnego morza.
Dopiero po chłodzącej kąpieli nabrałam chęci na jakiekolwiek focenie.
Ścieżka prowadząca z i na parking, jeśli przyjedziesz na Balos drogą lądową |
Widoki w drodze powrotnej były momentami obłędne, więc jeszcze podnosiłam poślady, żeby focić 😁
A teraz w auto i na kolację, bo na zachód słonka już nie zdążymy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz