piątek, 11 czerwca 2021

Korona Gór Polski - Góry Złote – Kowadło

Kowadło jest szczytem granicznym o wysokości 988 m n.p.m. w południowej części Gór Złotych. Zaliczany jest do Korony Gór Polski, wiec trzeba się tam wdrapać 😏

Z Zieleńca jedziemy do Bielic ok 68 km drogą pełną zakrętów.

Parkujemy przed mostkiem i szlabanem, bo poczytałam w necie, że właściciel urządził sobie prywatny parking i pobiera opłatę 10 zł a w weekend 15 zł.
Wiec sprostowanie, nic takiego nie ma miejsca. Szlaban owszem jest, jest tabliczka „teren prywatny” i  dosłownie kilka kroków dalej kolejna tabliczka „koniec terenu prywatnego”. Wiec spokojnie można przejechać mostkiem i postawić autko przy wiacie turystycznej. Kilka samochodów już stało, inne podjeżdżały i nikt nie podchodził po zapłatę.

Oznakowanie jest świetne, wiec szybko weszliśmy na właściwą ścieżkę.  Niestety już po kilkunastu metrach musieliśmy zawrócić, bo zaczęła się ulewna burza. Przeczekaliśmy właśnie pod wiatą obok parkingu.














Kolejne podejście rozpoczęliśmy już w pełnym słońcu. Początkowo szliśmy szeroką szutrową drogą, która bardzo delikatnie pięła się w górę. Po kilku minutach droga szła dalej prosto, a nasze zielone kolorki skręcały ostro w prawo, w wąską leśną ścieżkę. I w tym miejscu zrobiło się na chwilkę bardziej stromo. 




Szybciutko doszliśmy do granicy z Czechami, gdzie skręciliśmy w lewo na dróżkę, która już prościutko poprowadziła nas do celu.





Cała trasa przebiega w lesie, wiec nie powala rozległymi panoramami. Jest tylko jedna przecinka widokowa. 


Extremalnie stromo nie było, ale ja kompletnie nie miałam siły 😕 a każdy krok okraszony był sporym sapaniem. Zdobycie Kowadła mogłabym porównać do zdobycia Rysów.  Nie wiem czy przyczyną była pogoda – duchota i burze, czy po prostu aklimatyzacja i kondycja dawały o sobie znać. Szczyt powitałam z prawdziwą ulgą 😜

Najwyższy wierzchołek Gór Złotych jest zalesiony i niestety nie nacieszymy się widokami. 

Dlatego po szybkim zdjęciu, jeszcze szybciej schodziliśmy tą samą drogą. Burza znowu nas goniła i dopadła jakiś kilometr przed parkingiem.

Mieliśmy plan, żeby tego samego dnia zaatakować Rudawiec, skoro przyjechaliśmy tu prawie 70 km. Jednak bardzo szybko i zgodnie zrezygnowaliśmy z tego pomysłu. Po pierwsze kondycja trochę skrzeczała tego dnia, ale głównie z powodu niestabilnej pogody i krążących burz.  

Opuszczając Bielice obejrzeliśmy sobie tutejszą trasę narciarską 


Uznaliśmy, że zdecydowanie lepiej posiedzieć wśród stawów na pobliskim łowisku w Raju PstrągaPo raz drugi rybka nie zwiodła











Po obiadku naszła nas ochota na deser, wiec jadąc z stronę Zieleńca, zatrzymaliśmy się na chwilę w Bystrzycy Kłodzkiej.






A w Zieleńcu zastaliśmy bollywood - "czasem słońce, czasem deszcz" - a czasem wszystko na raz 😎



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz