poniedziałek, 15 sierpnia 2016

Austria 2016 dzień 3 - spacer po górze Seefelder Joch

Od rana kapie z nieba i wieje, temperatura też pozostawia wiele do życzenia, a my mieliśmy plan na basen! 
Lekka modyfikacja planów i wjeżdżamy kolejką na górkę Seefelder Joch w naszej miejscowości. Ceny różne zależne od wybranej opcji.

Można wjechać różowym pociągiem do Rosshütte i tutaj spędzić resztę dnia opalając się na leżaczku wśród alpejskich krówek z uroczymi dzwoneczkami. Można też wjechać jeszcze wyżej kolejką linową Seefelder Jochbahn lub Härmelekopfbahn. 

My wybraliśmy opcję w jedną stronę. Najpierw różowym pendolino pędzimy i to dosłownie po szynach, a ostatni odcinek pokonujemy wąziutkim wagonikiem kolejki linowej.
Ku naszemu zaskoczeniu, w tej chwili chmury się rozstępują i dość sprawnie przelewają przez grań, na której stoimy, ukazując nam mamy piękne widoki na nasze miasteczko i okolicę.
 














Widoki równie imponujące, jak wczoraj.





















W oddali całkiem dobrze jest widoczny najwyższy szczyt Niemiec Zugspitze.

W dół schodzimy już w pełnym słońcu  :)














Schodząc mijamy stację kolejki narciarskiej, pod którą schroniły się przed słońcem koniki.















Po „morderczym” ;) zejściu siadamy na pifku na tarasie Rosshütte.















Słonko grzeje, alpejskie milki dzwonią dzwoneczkami i jest pysznie.  I co z tego że talerz frytek kosztuje prawie 7 euro, a pifko ponad 4? Jest cudownie!!! )
 












Dlatego nie spieszymy się z opuszczeniem tego miejsca.


Koniec końców ruszamy w stronę jeziorka, które obchodzimy dookoła.



















Następny przystanek na zasłużone pifko lub mrożoną kafkę w kolejnym, schronisku mijanym po drodze.
Jak zwykle schronisko z placem zabaw dla dzieci. Niestety nie pamiętam nazwy.

 












Pozostałą część drogi do miasta, każdy wybrał według swoich preferencji,


jedni nartostradą

inni trasą dla nart biegowych


koniec końców każdy trafiał w końcu do miasta

2 komentarze: