wtorek, 23 sierpnia 2016

Włochy 2016 dzień 11 - Park rozrywki Mirrabiland

Nadszedł dzień, na wykorzystanie biletów zakupionych jeszcze w PL. Jedziemy wiec do Parku Mirrabiland.


Dzięki wydrukowanym biletom omijamy kasy biletowe i kierujemy się wprost do parku. Bilety można kupić w walucie PLN, na stronie parkamnia.pl. Dodatkowo jest tutaj często taniej niż bezpośrednio w kasie parku.
Kilka minut po 10:00 wjeżdżamy w ogromnym korku na parking. Co prawda panowie parkingowi bardzo sprawnie kierują wszystkich na wolne miejsce, ale przy takiej liczbie samochodów wjazd trwa to ok. 20-30 min.

Zaraz po wejściu do parku ustawione są stojaki z mapkami parku, warto wziąć, aby szybko namierzyć duże atrakcje.
My pierwsze kroki kierujemy do łódeczek AUTOSPLAS. Niestety czas oczekiwania godzina.
Przejażdżka nie była ekscytująca, wiec idziemy na iSpeed.

Zgodnie z wywieszoną informacją ogonek kolejki kończy się w miejscu, skąd trzeba czekać na przejażdżkę  ok. 1,5 godziny. Nie wierzę! W żadnym parku tyle nie czekaliśmy. Stajemy jednak grzecznie w kolejce i kroczek za kroczkiem dreptamy półtorej godziny :(
Kolejka nabiera prędkości od 0 do 100 km w bagatela 2,2 sekundy, by dalej pokonywać śruby i zakręty z prędkością 120 km/h. Przejażdżka jest mega szybka, mega wykręcona i odpowiednio podnosi adrenalinkę 😍
Do tego stopnia, ze stajemy jeszcze raz! :) i jak barany ponownie drepczemy półtorej godziny czekając na nasza kolej.
Po drugim kręciole czas na KATUN - tam pewnie też postoimy. 
I tu zaskoczenie maksymalne. Kolejka na max. 5 min czekania! Czy ludzie nie mogą tu trafić, a może z przejażdżki schodzi się wprost na lekarskie nosze??? O co chodzi?  Niestety nie wiem tego do dzisiaj, bo jazda jest MEGA do potęgi! Szybka 110km/h, wysoka na 1200 m, kręta i do tego długaśna, więc czego chcieć więcej? Spadek z wysokości 1200 m w dół zwłaszcza siedząc w pierwszym rzędzie robi wrażenie, dlatego zafundowaliśmy sobie jazdę w pierwszym rzędzie 2 razy :) Kilka razy wracaliśmy do tej atrakcji i nigdy nie staliśmy dłużej niż 15 min.


A tak atrakcyjnie wyglądał zjazd El Dorado Falls, gdzie łódeczka spada z wysokości 27 m z prędkością 70 km/h wywołując ok 15 metrową falę :)















Ponieważ z pozoru niedługa kolejka stała do tegorocznej nowinki w parku Buffalo Bill, stanęliśmy i my. Niestety staliśmy bitą godzinę, a przejażdżka była delikatnie mówiąc relaksująca :)















Kilka razy próbowaliśmy przejechać się Gold Digger, ale kolejka zawsze stała przeogromna.

na 60 metrowej wieży to samo :(


PARK FAJNY ALE:
Po raz pierwszy spotkałam się z wymogiem, że dziecko, które chce się przejechać na jakiejś szybszej, czy wyższej kolejce musi mieć wymagany wiek ORAZ wysokość. We wszystkich dotychczas odwiedzonych parkach wystarczył wzrost i obecność dorosłego z boku.



I po II stwierdzam, że to był najbardziej zatłoczony park, w jakim kiedykolwiek byliśmy. Albo inaczej to był do tej pory jedyny park, w którym tak długo trzeba było stać w kolejkach do poszczególnych atrakcji. I to nie było fajne. Natomiast fajne było to, że mogliśmy na drugi dzień ponownie wejść do parku w ramach zakupionych biletów. Nie skorzystaliśmy z tej opcji, ale była takowa dla chętnych.


Wychodziliśmy z parku koło 22:00 jak już było ciemno















 


I wróciliśmy w miejsce porannego wejścia :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz