Prawie 4300 km za nami, oczy nacieszone
przepięknymi widokami, liczne westchnienia ochy i achy wykonane, zabawy
na śniegu i kąpiele morskie zaliczone :), ale po kolei.
Tegoroczne wakacje zostały sprawiedliwie podzielone tydzień w górach i tydzień nad morzem.
Pierwsze
tysiąc kilometrów zaprowadziło nas w okolice Salzburga. Nocowaliśmy w
hotelu Okotel, który jest położony na przedmieściach Salzburga. Hotelik
sprawdzony z wcześniejszego wyjazdu do Włoch, wiec bez niespodzianek.
Pokoje całkiem spore i czyste, ręczniki na wyposażeniu. Jedynie czego
mi brakowało to czajnika, bo ja herbaciana jestem. Nocka z całkiem
obfitym śniadaniem 63 euro w pokoju 3 osobowym i 50 euro w pokoju 2
osobowym.
Nie chciało nam się iść na piechotę po 12 godzinnej jeździe
(koszmarny korek w Wiedniu), ale siedzieć w hotelu też bez sensu,
zwłaszcza, że upał niemiłosierny, no i miasto już bliżej niż dalej.
Odcinek 8 km na starówkę pokonaliśmy autem.
W centrum zaskoczyły nas
koszmarne korki, spowodowane jak się okazało czasowym wstrzymywaniem
ruchu ze względu na jakiś wyścig biegaczy. Całkiem szybko udało się nam
zaparkować i dość szybkim krokiem ruszyliśmy w miasto.
Pomnik Mozarta
Wolfgang Amadeusz Mozart urodziny w Salzburgu jest tu wszechobecny.Są Place Mozarta, Ulice Mozarta, most Mozarta, Restauracje Mozarta i oczywiście czekoladki Mozarta
Rzeźba człowieka na wielkiej złotej kuli, a nad nią góruje twierdza Hohensalzburg. Rzeźba stanowi sztukę współczesną w przestrzeni publicznej.
Zagłębiamy się w uliczki starego miasta
Słonko już zachodzi, wiec pora wracać do hotelu. Jutro intensywny dzień zwiedzania.
dzięki żmija, piknie
OdpowiedzUsuń